Dzwoni do mnie Jacek i pyta się, czy jedziemy gdzieś na rybki, może na Ranczo nad Jeziorkiem. Oczywiście jestem chętny, ale nie na Ranczo z tego względu że jest zakaz nocek i łowienia po zmroku. Po południu jechać na dwie godzinki się nie opłaca. Proponuję opuszczone dzikie stawy w Rzeszowie na oś. Budziwój. Na miejsce dojechałem jako pierwszy. Jest pięknie. Pogoda super. Prawie dwadzieścia stopni na plusie. Tym razem nie co inaczej. Delikatnie na spławiczek. Nęcenie zanętą DBaits a na haczyku czerwony robak. Dojeżdża Jacek z kolegą Dawidem i zaraz wyciąga pierwszą Wzdręgę. I tak potem poszła jedna za drugą. Wszyscy połowiliśmy Wzdręgi. Niestety linów brak. Ale to nic. Spodziewałem się tego. Planuję w tym miejscu rozpocząć nęcenie przyzwyczajające liny do kulek DBaits. Na tym łowisku ryby nie znają ani kulek ani pelletów. Można powiedzieć dzikie niezniszczone łowisko przez PZW. Liny pływają tam piękne. Sam połowiłem dawno temu piękne sztuki i mam zamiar powtórzyć te łowy i uwiecznić na filmie 🙂