Mega spontaniczny wyjazd. W środku tygodnia po południu zadzwonił do mnie Grzesiek czy jadę z nim na stowarzyszenie Rakszawa. Nie na nockę tylko tak do północy bo już zimno wieczorem. Mnie długo namawiać nie trzeba. Jak mam tylko czas i ochotę to jadę. Czasami samemu mi się nie chce jechać ale we dwójkę zawsze weselej. Na stowarzyszeniu był jeszcze już Adam. Na miejscu byliśmy o 16:00 🙂 Grzesiek jeszcze wziął karasie ale nawet nie było czasu ich zarzucić. Zobaczcie sami co się działo 🙂