Na początku miałem z rana jechać na Stowarzyszenie do Tyczyna ale pijąc kawę dzwoni Jacek że jedzie na Ranczo i czym był chętny z nim skoczyć. Myślę sobie czemu nie. Zawsze jestem otwarty na wędkarskie propozycje chociaż przypuszczałem że tam może być tłok i ciasno. Koło 9:00 byłem na miejscu i tak przypuszczałem na pierwszym stawie nie ma kompletnie miejsca. Wędkarze jeden koło drugie dosłownie co trzy metry. Obok jest drugi mniejszy staw i tam znalazłem miejsce zresztą też jedyne wolne. Po chwili dojechał Jacek i zaczęliśmy rozkładać sprzęt. Ja na Feedera i Karpiówka. A Jacek dwa Feedery …