Długi weekend zaczyna się wielkimi krokami 🙂 Nie ma mowy abym usiedział w domu. Oczywiście od dawna planowanie wyjazdu wędkarskiego. Na pewno w grę wchodzi łowisko komercyjne. Po długich zastanowieniach wypadło na Stary San Hurko. Najpewniejsze, nigdy nie zawiodło jeżeli chodzi o ryby. Najbardziej tylko niepokoiła mnie pogoda, bo co wieczór burze i miało być tak i tym razem. Ale co tam 🙂 Pakowanie i ogień. Z Rzeszowa na Hurko mam dokładnie 101km. Mam zamiar zabawić parę dni. Droga minęła bezproblemowo. Jestem na łowisku z nieba leje się żar. Kompletnie mi to nie przeszkadza. Przed rozłożeniem oczywiście na dzień dobry z pomba 2kg kulek 18mm o smaku małż:) Teraz pora na zestawy. Na jednym zestawie zawisła kulka ta, która nęciłem, a na drugim kulka Halibut 20mm. Zawsze na tym łowisku sprawdzał się ten zapach. Zestawy już w wodzie teraz czas na całą resztę rzeczy. Zawsze na samym początku rozkładam wędki, a potem biorę się za całą resztę. W dzień było parę pików, ale nic specjalnego zresztą spodziewałem się tego. W taki upał i mi się nie chciało jeść. Pod wieczór coś tam zaczęło dziubać. Parę karasi i lin się trafił potem znowu cisza. No i jest odjazd na Halibut 20mm. Parę minut po 22:00. Przed burzą. Łyska się już godzinę. No i walczymy 🙂 Jest jazda eh hehe. Uśmiech nie schodzi z twarzy 🙂 Po około 20 minutach ląduje karp na macie. Około 7kg. Widać po nim, że już parę razy był na Haku i to chyba tego samego dnia. Parę fotek i do wody. Po wypuszczeniu zaczęła się ulewa. To był jedyny karp wyjazdu. Później dalej drobne rybki. Weekend szybko miną, a ja już planuje kolejny wyjazd, z którego oczywiście będzie relacja 🙂